piątek, 1 grudnia 2017

"Turbulencja" - Whitney Gracia Williams

Tytuł: Turbulencja
Autor: Whitney Gracia Williams
Wydawnictwo: Kobiece

⭐️⭐️⭐️
Bestsellerowa Whitney G. debiutuje w Polsce magnetyczną opowieścią o zakazanej miłości.

Spotkali się w chmurach: pilot i stewardessa. Skandal wisiał w powietrzu.

Gillian przybywa do Nowego Jorku  w poszukiwaniu sensu życiu. Wkrótce rozpoczyna pracę jako stewardessa. Na pokładzie jednego z samolotów poznaje diabelnie przystojnego pilota Jake’a, eksperta w przygodach na jedną noc, którego nie interesują randki, zwierzenia i trzymanie się za ręce. Para decyduje się na prosty układ - seks bez zobowiązań.

Zaczyna się szalona, seksowna, podniebna podróż. Sceny namiętności na lotniskach, w hotelach i różnych miejscach na świecie. Tajemnicze telefony, problemy rodzinne i mroczne cienie przeszłości, które dopadają Jake’a. Pojawia się też niepohamowane uczucie Gillian.

W pewnym momencie bohaterowie będą musieli skonfrontować swoje oczekiwania. Czy wyjdzie im to na dobre?
Ile razy mnie sparzysz?
Trzy, cztery, pięć, może dziesięć...

"Turbulencja" czyli ostatnio wielki hit wśród zwolenniczek literatury erotycznej. Staram się zrozumieć nad czym są te zachwyty i nie potrafię do tego dojść.

Jake jest pilotem, a Gilliana stewardessą. Poznają się na imprezie, ona chce zapomnieć o swoim byłym chłopaku, a on chce się zabawić. Tak zaczyna się nam schematyczna historia. Jake to typowy zadufany w sobie, przystojny facet, który szuka przygód na jedną noc. Natomiast Gillian to kobieta, która nie bawi się w takie numery, ale i tak w końcu zmienia zdanie.

Nie powiem pomysł z romansem 'wśród chmur' jest w porządku i myślę nawet, że z takim pomysłem powstałby niczego sobie film romantyczny. Ale to jak autorka stworzyła głównych bohaterów dla mnie osobiście jest straszne. Mamy tutaj dorosłego faceta, przed czterdziestką i nikogo nie osądzając, to jednak czy osoba w tym wieku nie powinna być dojrzalsza? A tym czasem nasz kochany pilot zachowywał się jak dwudziestoletni gówniarz. Nie zapominajmy o naszej kochanej Gillian, która wiecznie się wściekała i kończyła relację, a dziesięć sekund później rozkładała nogi przed naszym głównym bohaterem.

- Jeśli przytrafi się panu coś złego, do kogo mamy zadzwonić w pierwszej kolejności?
- Do zakładu pogrzebowego.

Żeby nie było, że książka nie ma żadnych swoich plusów, bo je ma. Choćby przeszłość naszego Jake'a, co było interesującym wątkiem i po części tłumaczy jego żałosne zachowanie. Kolejnym plusem uznaję rozdziały, które były wpisami na blogu głównej bohaterki (tak przy okazji utożsamiam się z komentarzami pod tymi blogowymi wpisami, bo w trakcie czytania myślałam dokładnie to samo). No i ostatnią pozytywną rzeczą w tej książce było poczucie humoru. Sarkastyczne odpowiedzi Jake'a, to jest to co lubię!

Podsumowując "Turbulencja" nie jest złą książką, ale nie jest też świetną. Nie trafiła w moje gusta, bo to nie było to czego szukałam, ale trafiła do innych, więc może i tobie się spodoba

1 komentarz:

  1. Ostatnio o niej dość głośno i nie ukrywam, że żałuję, że jej wcześniej sobie nie zamówiłam :)

    OdpowiedzUsuń