czwartek, 31 maja 2018

Marionetka - Amo Jones

Tytuł: Marionetka
Autor: Amo Jones
Wydawnictwo: Kobiece 
Madison Montgomery musi uciekać. Została zdradzona, upokorzona i poznała sekrety chłopaków z Elite Kings Club. Zostało jej bardzo mało czasu. Jeden zły krok, jedna zła decyzja mogą sprawić, że dziewczyna zniknie na zawsze.

Pomoc przychodzi z niespodziewanej strony. Madison zdobywa fałszywe dokumenty i szybko opuszcza kraj. W ucieczce towarzyszy jej najlepsza przyjaciółka, która też nie ma nic do stracenia. Dziewczyny będą szukały bezpiecznego miejsca jak najdalej od „Królów”, a w szczególności od jednego z nich.

Od tej chwili Madison będzie musiała uważać i stale oglądać się za siebie. Jednak czy podróż na koniec świata wystarczy? Jak długo będzie ignorować uczucie, które zrodziło się do bardzo złego chłopaka?

Madison Montgomery po wydarzeniach, które miały miejsce pod koniec tomu pierwszego doskonale zdaje sobie sprawę, że musi uciekać i się ukryć. W ucieczce towarzyszy i pomaga jej przyjaciółka, Tatum. Dziewczyny przez jakiś czas dobrze się bawią, ale ich sielanka nie trwa długo, bo w końcu zostają znalezione i zabrane z powrotem do domu. Madison po powrocie zaczyna szukać odpowiedzi na nurtujące ją pytania i dowiaduje się szokujących rzeczy, zacznie sobie również przypominać przeszłość, a dodatkowo w jej życiu pojawią się nowe osoby. Czy Madison może czuć się bezpiecznie? Czy zaufa odpowiednim osobom?

Byłam ich marionetką(...)Teraz jestem popsutą marionetką. 


Jasna cholera. Ta seria zdecydowanie wykończy mnie psychicznie. Ja naprawdę myślałam, że książka "Srebrny Łabędź" była frustrująca, ale poziom mojej frustracji przy marionetce był poza skalą. Madison jest postacią, która kocham i nienawidzę w tym samym czasie. Czasami miałam wrażenie, że ona lubiła te szalone sytuacje i to co mogliby jej zrobić. Ale najbardziej irytującą w niej rzeczą było to, że chociaż tak bardzo pragnęła poznać odpowiedzi na wszystkie nurtujące ją pytania, a każdy jej powtarzał "przeczytaj książkę, to wszystkiego się dowiesz" to ona praktycznie po tę książkę nie sięgała. Dziewczyna ma odpowiedzi na pytania praktycznie pod nosem, a co robi? Ignoruje to. Żeby nie było, że jestem wobec niej taka surowa, to muszę ją pochwalić. W jakimś tam stopniu zaczyna rozumieć działanie mózgu i zaczyna go używać. Wstańmy i zacznijmy bić brawa. Wreszcie postanowiła działać, a przede wszystkim zaczęła się stawiać i próbowała walczyć. Nadal nie jestem przekonana do Bishopa. W pewnym momencie powiedział "nie jestem stuknięty" i tutaj bym raczej polemizowała, bo stary z przykrością muszę stwierdzić, że normalny to ty nie jesteś. Ale zauważyłam, że zaczyna się trochę otwierać, co jest ogromnym plusem. Dam mu szansę i może przy trzecim tomie przekonam się do niego bardziej. Nate, ah mój Nate. Jest on moim ulubieńcem od początku i nie sądzę, żeby w tej kwestii kiedykolwiek coś się zmieniło. Mimo że nie jest idealny, to jednak on miał najwięcej oleju w głowie. Jestem miło zaskoczona nowymi postaciami. Cóż, jednych lubiłam bardziej, a drugich mniej,aczkolwiek dzięki nim ta książka stała się jeszcze bardziej ciekawa.

Może moje słowa o bohaterach nie są jakoś super pozytywne, ale tak naprawdę w tym jacy oni są (nawet jeżeli nie są w stu procentach zdrowi psychicznie) jest właśnie cały urok. Ta ich dzikość, te ich dziwactwa i tajemnice, to wszystko przyciąga czytelnika do tej lektury. Z resztą uważam, że ich zachowanie skądś się bierze i jestem prawie pewna, że oni wszyscy musieli przez coś przejść. Przykładem jest choćby Barntley, którego poznajemy od zupełnie innej strony. Część jego historii zostaje ujawniona i chociaż nigdy nie był on przyjemniaczkiem, to przynajmniej teraz mieliśmy szansę zrozumieć dlaczego. Myślałam, że drugi tom będzie zawierał dużo odpowiedzi, oh.. ja naiwna. Co prawda parę istotnych informacji zostaje wyjawionych, a dodatkowo poznajemy przeszłość Madison, co daje nam możliwość zrozumienia kilka sytuacji, ale to jednocześnie sprawia, że mam jeszcze kolejne tysiąc pytań. No i ta końcówka.. Amo Jones jest geniuszem. Ta książka ma w sobie wszystko: nieprzewidywalną, oryginalną fabułę, akcję trzymającą w napięciu, tajemnice oraz seksowny romans. 

Tylko ty widzisz światło tam, gdzie inni widzą mrok. 

Chyba wszyscy uwielbiamy książki, które dostarczają nam jak najwięcej emocji, prawda? "Marionetka" jest właśnie taką książką. Na swój sposób mroczna i pokręcona, a do tego mocno wciągająca.




Za egzemplarz bardzo dziękuje

czwartek, 24 maja 2018

Chłopak taki jak ty - Ginger Scott

Tytuł: Chłopak taki jak ty
Autor: Ginger Scott
Wydawnictwo: Kobiece (Young)
Dzień, w którym powinna zginąć, był tym samym dniem, w którym rozpadła się jej rodzina, a Josselyn Winters przestała być miłą dziewczynką z sąsiedztwa, organizującą wyścigi dla wszystkich dzieci. Tego samego dnia zniknął też Christopher, chłopiec, który uratował jej życie.

Osiem lat po dniu, który pogrzebał jej dzieciństwo, Joss spotyka nowego ucznia swojej szkoły. Chociaż Wes na pierwszy rzut oka wydaje się kimś obcym, to dziewczyna nie może oprzeć się wrażeniu, że zna go doskonale. Przyciąga ich do siebie jakaś siła, jakby dzielili tragiczne wspomnienie. Dlaczego więc chłopak przedstawia się innym imieniem, skoro na Joss spoglądają oczy Christophera? Czy bohater z jej dzieciństwa wrócił, aby uratować ją po raz drugi?

Joss tylko przy nim czuje się jak tamta mała dziewczynka, której obraz ukryła w najdalszych zakamarkach wspomnień. Wes jednak nie wie, że Josselyn, którą wtedy ocalił przed śmiercią, tak naprawdę zginęła tego samego dnia. Nowej Josselyn już nie da się uratować. Nowej Josselyn należy się bać.

Czy ja już wspominałam o tym, jak bardzo uwielbiam dział Wydawnictwa Kobiecego - Young? Stworzenie tego działu, to był naprawdę genialny pomysł, a to m.in dlatego, że mogłam zapoznać się z taką autorką jak Ginger Scott, o której nigdy wcześniej nie słyszałam, ale jak wszystkie jej książki są tak ciekawe, jak "Chłopak taki jak ty", to myślę, że ja i jej twórczość się zaprzyjaźnimy.

Był o wiele silniejszy niż ja wtedy. O wiele silniejszy niż ja teraz 

Josselyn Winters była dziewięcioletnią dziewczynką, kiedy Christopher ją uratował, a następnie zniknął z jej życia. Osiem lat później siedemnastoletnia Joss poznaje trzech nowych uczniów, baseballistów. TK'a, Leviego oraz Wessa. To właśnie Wess przykuwa jej największą uwagę i to właśnie w nim zaczyna dostrzegać chłopaka, który przed laty uratował jej życie. Kiedy dziewczyna mówi mu o swoich przypuszczeniach ten jest bardzo zdezorientowany i nie ma pojęcia o czym ona mówi. Czy ten nowy chłopak, to faktycznie Christopher czy po prostu łudząco jest do niego podobny?

Joss to siedemnastoletnia dziewczyna, która od ośmiu lat musi się zmagać z wielkim bagażem. Już nie jest tą samą pełną życia dziewczynką, którą była w wieku dziewięciu lat. Ta obecna Joss jest lekkomyślna i czasami podejmuje głupie decyzje zagrażające jej życiu. Josselyn jest przyjemną postacią i przez większość czasu ją lubiłam, aczkolwiek momentami miałam problem z jej zachowaniem. Wtedy musiałam sobie przypomnieć, że jest to książka dla młodzieży i opowiada ona historię nastolatki, która ma swoje problemy, buntuje się i w pewnym sensie próbuje zwrócić na siebie uwagę. Wess to cichy, skromny i nieśmiały chłopak. Jest dla Joss aniołem stróżem, który chroni jej przy każdej okazji. Zawsze jest tam dla niej, kiedy go potrzebuje. Moje serce dodatkowo skradł Kyle, najlepszy przyjaciel Josselyn. Obawiałam się, że będzie to jeden z tych książkowych dupków, którzy specjalnie wszystko niszczą, ale zaskoczył mnie bardzo pozytywnie i okazał się być świetnym chłopakiem. Z resztą w tej książce każda postać drugoplanowa miała istotną rolę. Każda przyjaźń była wspaniała, bo oni wszyscy wspierali siebie nawzajem.

Nawet nie wiem co napisać. Czy istnieją słowa, które są w stanie opisać, jak się czuje po przeczytaniu tej lektury? Jestem w ogromnym szoku. To był emocjonalny rollercoaster. Chociaż przyznaje, że pierwsze rozdziały mnie nie porwały i miałam obawy co do dalszej części, ale kiedy akcja się rozwinęła.. wow! Z ręką na sercu mogę napisać, że przy co najmniej dwóch sytuacjach miałam łzy w oczach. Relacja między Wessem a Josselyn była bardzo wyjątkowa: pod względem ich przyjaźni, jak i tej romantycznej części. To było coś niepowtarzalnego, uroczego i bardzo fajnie było uczestniczyć w tej drodze, którą musieli przejść, żeby do siebie dotrzeć. Ale dodatkowo zaintrygowała mnie relacja Joss z jej ojcem. Nie potrafili się dogadać i obydwoje bardzo cierpieli z powodu sytuacji, która wydarzyła się kilka lat wcześniej. Koniec w końcu obydwoje musieli zmierzyć się z rzeczywistością i po woli powrócić do tej normalności. Jedyną rzeczą, której nie lubię i do której muszę się przyczepić: niektóre dziwne sytuacje, które ciężko było nazwać rzeczywistymi. Mam nadzieję, że to nie pójdzie w kierunku paranormalnym, bo będę bardzo zawiedziona. ZAKOŃCZENIE. Chyba największym zaskoczeniem dla czytelnika było to, co wydarzyło się pod koniec książki. Z jednej strony pękło mi serce, a z drugiej czuję dezorientację. Chce wiedzieć co wydarzy się dalej!!???

Zawsze będę o ciebie walczył. Nie potrafię inaczej. 

"Chłopak taki jak ty" to nie jest tylko historia dwójki młodych ludzi, między którymi zrodziło się jakieś uczucie. To także historia o przetrwaniu, rodzinie, wcale i przyjaźni. 


Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuje

wtorek, 22 maja 2018

Zabić Sarai - J.A. Redmerski

Tytuł: Zabić Sarai
Autor: J.A. Redmerski
Wydawnictwo: Niezwykłe
Sarai miała zaledwie czternaście lat, kiedy matka uciekła z nią do Meksyku, gdzie zamieszkały ze znanym baronem narkotykowym. Z biegiem lat dziewczyna zapomniała, co to znaczy wieść normalne życie, ale nigdy nie porzuciła nadziei, że pewnego dnia ucieknie z miejsca, w którym była przetrzymywana przez ostatnie dziewięć lat. 

Victor jest bezlitosnym płatnym mordercą, który – podobnie jak Sarai – znał tylko życie przepełnione śmiercią i przemocą. Kiedy zjawia się w domu brutalnego Javiera, żeby poznać szczegóły zlecenia i odebrać zapłatę, Sarai dostrzega w nim jedyną szansę na odzyskanie wolności. Jednak sprawy przybierają niespodziewany obrót i zamiast dotrzeć bezpiecznie do Tucson, Sarai trafia w ręce kolejnego niebezpiecznego mężczyzny. Mimowolnie zaplątany w ucieczkę, Victor opiera się swojej prymitywnej naturze i postanawia pomóc Sarai. 

Znacie ten moment, kiedy naprawdę chcecie przeczytać jakąś książkę, a jednocześnie nie chce jej zaczynać, bo to oznacza, że będziecie musiały ją skończyć? Ja tak miałam z książką "Zabić Sarai". Ale jestem szczęśliwa, że w końcu to zrobiłam. Zostałam zachęcona przez te wszystkie pozytywne opinie i się nie zawiodłam. Przy okazji, to była moja pierwsza styczność z twórczością tej autorki i teraz nadszedł czas, żebym wkrótce sięgnęła po książkę "Na krawędzi nigdy".

Nigdy, ale to przenigdy nie powinnaś nikomu w pełni ufać. 

Sarai jest młodą dziewczyną, która przez ostatnie dziewięć lat była więziona przez barona narkotykowego, Javiera. Pewnego dnia jest świadkiem rozmowy Javiera z pewnym Amerykaninem. Sarai dostrzega w nim swoją szansę na ucieczkę, więc skrada się do jego samochodu. Tym Amerykaninem okazuje się być Victor, który jest płatnym zabójcą. Chociaż z początku ma pewne wątpliwości i wcale nie chce pomagać Sarai, to później postanawia ją wykorzystać. Koniec w końcu rodzi się między nimi pewnego rodzaju więź. Czy młoda dziewczyna, która potrzebuje w życiu kogoś, komu będzie na niej zależało, da radę zburzyć wszystkie jego mury? Jaki wpływ będzie miało na nią jego życie? Jak poradzą sobie z czekającym na nich zagrożeniem?

Jestem pod wrażeniem w jaki sposób autorka stworzyła głównych bohaterów. Każdy z nich jest mroczny oraz intrygujący. Sarai przez ostatnie kilka lat żyła w piekle i można powiedzieć, że uciekając trafiła z deszczu pod rynnę. Jakbym miała opisać jej postać, to pierwsze co przychodzi mi do głowy - niestabilna (co z resztą zauważa sam Victor). W jednej chwili mierzyła do ciebie z broni, a następnej załamywała się i zaczynała płakać. Co nie zmienia tego, że pod pewnymi względami była bardzo silna i odważna. Chociaż czasami jej 'odwagę' nazwałabym raczej głupotą. Ale czy można jej się dziwić? Od dziecka nie miała łatwego życia, a to co przeżyła u boku Javiera wpłynęło na nią przede wszystkim psychicznie. Victor jest człowiekiem bezwzględny i trochę ciężko jest użyć innego przymiotnika względem płatnego mordercy. Od dziecka był szkolony, aby stać się tym, kim jest obecnie, co sprowadza się do tego, że on praktycznie nie zna innego życia. Jest dla mnie pozytywnie zaskakującą postacią. Sądzę, że może on mieć w sobie więcej empatii i uczuć niżeli chciał to pokazać. W książce pojawiają się także inne postaci poboczne. Jednych z nich będziecie lubić, a drugich wprost nienawidzić. Poznajemy m.in Niklasa, który jest bratem Victora. Niklas to postać, którą bym zabiła przy pierwszej, lepszej okazji. Zrobiłabym to oczywiście mentalnie, bo tak naprawdę to jest kolejna świetna postać, po prostu niektóre jego działania doprowadzały mnie do szału. Niby rozumiem jego dobre chęci, ale mógł znaleźć na to inny sposób.

Jestem zachwycona. ZACHWYCONA. Ciężko było mi odłożyć tę książkę choćby na sekundę. To tak jakby dobry film akcji przenieść na papier. To jest lepsza i bardziej mroczna wersja "Pan i Pani Smith", aczkolwiek Sarai musi się bardziej rozwinąć i nabrać większej pewności siebie, żeby mogła dorównać postaci Jane. Wracając do książki, która nawiasem mówiąc była cholernie dobra.. Od początku akcja wciąga i trzyma w napięciu, dokładnie tak jak powinien to robić dobry thriller. Jestem szczęśliwa mogąc napisać, że nie było w niej nic przewidywalnego, a każda sytuacja mocno mnie zaskakiwała. To co można jeszcze uznać na plus, to rozdziały pisane z dwóch perspektyw. To zawsze daje szansę na lepsze poznanie bohaterów, a uwierzcie - będziecie chcieli poznać każdą myśl Victora. Miłym dodatkiem do tej historii jest wątek romantyczny/erotyczny i tak dobrze czytacie - DODATKIEM. To w żadnym wypadku nie jest powieść erotyczna, a sceny łóżkowe są ograniczone do minimum. Tak naprawdę relacja Victora i Sarai zaczyna się rozwijać z końcem książki i to wcale nie jest romans w stylu 'i żyli długo i szczęśliwie'. Co jest dodatkowym plusem. Cieszę się, że to co jest między nimi buduje się powoli i wymaga wielu trudności, ale dzięki temu jest to bardziej rzeczywiste. Poza tym w tej książce chodzi o coś więcej. Chodzi bardziej o pokazanie z jakim życiem musiała zmagać się ta dwójka i jak to wszystko na nich wpłynęło. A teraz po takim zakończeniu jakie zafundowała nam J.A. Redmerski bez dwóch zdań - chce więcej i potrzebuje więcej.

Czy polecam wam tę pozycję?


Jeżeli tylko lubicie książki, które poruszają takie tematy jak: handel narkotykami czy niewolnictwo, gdzie cały czas się coś dzieje. Intrygi, okrucieństwa, śmierć, zemsta - to ta książka będzie dla was idealna. Na pewno was nie zawiedzie i ostatecznie na sam koniec mi jeszcze podziękujecie. 

poniedziałek, 14 maja 2018

Bracia Creed: Justice - K.C Lynn

Tytuł: Justice
Autor: K.C Lynn
Wydawnictwo: -
Justice Creed’s bad boy appeal caught my attention from the moment he rolled into town. For years I watched from afar, swallowing up the rumors that surrounded him. 

Until we shared a night of forbidden passion. One that destroyed my heart and reshaped my soul, and it sent me fleeing from the only town I’ve ever known.

Now, years later, he's barged back into my life, uncovering a secret I've worked so hard to keep and it's one that will change our lives forever

Bracia Creed to tak naprawdę trójka przyjaciół. Justice, Braxten i Knox. Pierwszy rozdział wprowadza nas w życie tych chłopaków i dowiadujemy się, jak powstała ich więź. Czternastoletni Justice zostaje obudzony przez Knoxa, który oznajmia mu, że Brax zniknął. Od razu domyślają się, kto za tym stoi. Znajdują Braxtena okropnie pobitego. Po całym incydencie postanawiają uciec: "Zawrzyjmy pakt. Zróbmy to na własną rękę. Nigdy więcej bicia, nigdy więcej bólu. Będziemy dbać o siebie.. jak rodzina". Przez następny rok ta trójka kłamała, kradła i robiła wszystko żeby przeżyć. Później trafili na farmę w Missispi, której właścicielem jest Thatcher Creed. Kiedy zauważył chłopców, nie wezwał policji, a postanowił im pomóc.

Minęło kilka lat odkąd bracia Creed zostali znalezieni przez Thatchera. Trójka braci jest bardzo popularna, zwłaszcza wśród kobiet. To typowi niegrzeczni chłopcy. Ryanne obchodzi właśnie swoje 18 lat siedząc w barze, kiedy ich zauważa. Odkąd skończyła 12 lat, to właśnie jeden z nich był obiektem jej westchnień, Justice. J chce wręczyć dziewczynie prezent urodzinowy. Wtedy Ryanne mówi mu, że jej życzeniem jest spędzić z nim jedną noc. Justice bez żadnego zastanowienia postanawia je spełnić. Następnego dnia po wspólnej nocy, Ryanne jest świadkiem jego nieprzyjemnej rozmowy z braćmi. Wkurzona wychodzi z mieszkania, ale wcześniej J oznajmia jej, że powinni porozmawiać, bo się nie zabezpieczyli. Miesiąc później Ry dowiaduje się, że jest w ciąży. Chociaż na początku chce mu o niej powiedzieć, to w wyniku kilku okropnych rzeczy dziewczyna wyjeżdża z miasta. Po 6 latach Justice przypadkowo znajduje zdjęcie pięcioletniej dziewczynki, która jest do niego bardzo podobna. Kiedy zauważa przez kogo zostało wysłane to zdjęcie, zaczyna łączyć ze sobą fakty i rozumie, że na zdjęciu jest jego córka. Wściekły J od razu postanawia pojechać do Ry. Drzwi otwiera mu jego córeczka. Rozumie, że nie może jej stracić. Teraz musi nadrobić stracony czas, lepiej ją poznać i być dla niej ojcem. A co będzie z nim i Ryanne? Czy mają jeszcze szanse? Czy dowie się dlaczego zniknęła?

“Nie ma w nas nic złego, Ryanne. To zawsze było właściwe i ty o tym wiesz. 

Uwielbiam książki K.C. Lynn i nawet nie macie pojęcia jak bardzo się cieszę, że być może w przyszłym roku jedna z jej książek ukaże się w Polsce. Nie będzie to to akurat "Justice", ale będziecie w stu procentach zadowolone. Przechodząc do tej pozycji. Opinie były bardzo podzielone. Niektórzy uważają, że jest to najgorsza książka K.C, a niektórzy ją sobie chwalą. Ja się zaliczam do tego grona gdzieś po środku. Ryanne została matką w młodym wieku, w swoim życiu też wcale nie miała łatwo. Dodatkowo musi sobie radzić z tym, co przydało się jej w dniu kiedy dowiedziała się o ciąży. Czy to usprawiedliwia fakt, że nie powiedziała o dziecku? Nie. Justice miał prawo wiedzieć, że zostanie ojcem. Jeżeli bała się zostać w mieście, to mogła wyjechać - ale powinna była mu powiedzieć. Namiastkę tego co przechodził Justice przed tym jak został adoptowany przez Thatcher można było się dowiedzieć w prologu. To nie było wszystko. Ten chłopak od dziecko zmagał się z niezłym gównem. Kiedy poznaje swoją córeczkę, wie że musi być tam dla niej i jest zdeterminowany. Już nikt mu ją nie odbierze. A skoro mowa o dziecku. Niezaprzeczalnie pokochacie malutką Hannah. To słodka dziewczynka i mała mądrala. Zdecydowała nadawała urok tej książce.

Najbardziej interesującymi postaciami są oczywiście nasi bracia Creed. Każdy z nich ma swoją historię do opowiedzenia i żadna z nich nie jest przyjemna. Justice jako dziecko był niechciany przez swoją matkę. Przez jakiś czas żył na ulicy. Z jednego piekła trafił do drugiego. A co przydarzyło się pozostałym? Widzieliśmy tylko fragment tego, przez co musieli przejść. Jestem jednak pewna, że było dużo gorzej. Brax był najmniej odizolowany. Taki trochę śmieszek, ale jak to powiedział J - on swoim sarkazmem i humorem próbował sobie radzić ze wszystkim. Knox jest dla mnie dziwną postacią. Nie do końca go rozumiałam, tego jego dziwnego przywiązania do braci. Z początku mnie to nawet irytowało, ale wtedy zobaczyłam moment, w którym Hannah go przytula, a on po prostu zamiera. Dlaczego? Oto jest pytanie, na które chce znać odpowiedź. Skoro już przy dziwnych relacjach i przywiązaniach. Te dziwne zasady między nimi, podejście do kobiet - jedno wielkie wtf. W książce jest taki jeden moment z braćmi, którego nie lubię i nie rozumiem. Było to niezręczne i niesmaczne. Jestem wdzięczna, że trwało to tylko chwilę.

Muszę porównać tę pozycję do serii Men of Honor. Tak samo jak w tamtej serii, tak samo w tej trylogii: Mamy trzech nieustraszonych facetów, którzy nie mieli w życiu łatwo. Ale wszystko to przez co przeszli sprawiło, że teraz są znacznie silniejszy. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że Justice przy jakiejkolwiek książce z MOH czy też AOH wypada raczej blado. Nie mogłam wczuć się w jego relację z Ryanne. Dopiero pod koniec książki zaczynałam się do nich przekonywać. Tak naprawdę całość ratuje najbardziej przyjemna i najbardziej wiarygodna relacja, relacja między Hannah a Justicem. Ich więź, to jak poznawali siebie nawzajem, każdy wspólnie spędzony czas - to wszystko było urocze. Podobał mi się także pomysł na fabułę. Trochę kryminału, trochę humoru i trochę romansu. Ale nadal nie mogę się przekonać. Zobaczymy jak to będzie z pozostałymi dwiema książkami. Najbardziej polubiłam Braxa, więc liczę na to, że jego historia mnie wciągnie.

“Jesteśmy rodziną i nic tego nie zmieni. 

Jeżeli nigdy nie mieliście styczności z twórczością K.C Lynn to odradzam wam zaczynanie tej przygody od tej książki. Może ona niektórych z was zniechęcić. A K.C pisze naprawdę fajne i ciekawe książki, po prostu tutaj coś nie pykło.

poniedziałek, 7 maja 2018

Fallen Crest: Rodzina - Tijan

Tytuł: Fallen Crest. Rodzina.
Autor: Tijan
Wydawnictwo: Kobiece
Druga część jednej z najpopularniejszych serii New Adult na świecie

Samantha i Mason są w sobie szaleńczo zakochani. Wydaje się, że nic nie stanie na drodze ich miłości, jednak pojawia się problem, bo nie wszyscy akceptują ten związek.

Matka Samanthy to typ kobiety, która nie powstrzyma się przed niczym, aby osiągnąć to, czego pragnie. Analise robi wszystko, by rozdzielić parę. Dopuszcza się nawet szantażu i stawia Sam ultimatum.

Kiedy wspomnienia z przeszłości wracają do niej z pełną siłą, dziewczyna musi znaleźć w sobie dość odwagi, by sprzeciwić się matce. Jeśli się zawaha, przyszłość Masona będzie przesądzona.

Czy Mason będzie walczył o ich miłość? Czy Samantha znajdzie w Fallen Crest kochającą rodzinę, jakiej nigdy nie miała?

Samantha i Mason tworzą razem szczęśliwą i zakochaną parę. Już nie muszą się z tym kryć, ale jednak kiedy wszystko wychodzi na jaw - Sam czekają przykre sytuacje. Nie dość, że odwrócili się od niej przyjaciele, to teraz będzie musiała się zmierzyć z bandą zazdrosnych dziewczyn, które nie mogą zaakceptować wybranki Masona. Na dodatek na drodze do ich szczęścia wkracza matka Sam, która za wszelką cenę chce ich rozdzielić i zrobi wszystko, żeby jej córka trzymała się z dala od rodzeństwa Kade'ów. Jak w tej sytuacji poradzi sobie Sam? Czy ona i Mason znajdą rozwiązanie, by mogli być razem bez żadnych przeszkód?

Będziesz gwoździem do mojej trumny. Robię dla ciebie wszystkie te miłe bzdury. 

Od czego zacząć? Ah, tak! Sam, gdzie podziały twoje jaja? W poprzedniej części ta dziewczyna była niezłą petardą. Nie obchodziło jej zdanie innych, a jak co do czego przyszło, to potrafiła się im postawić. Nie wiem co się z nią porobiło w tej części. Była taką tchórzliwą myszką i chowała się za plecami Kade'ów. Ja tylko czekam jak ona wybuchnie i się wreszcie postawi. Niestety bardzo się tutaj zawiodłam, bo to tak jakbym czytała o zupełnie innej bohaterce. Jeżeli chodzi o męską część, to najbardziej polubiłam Logana. Jest mi go trochę szkoda - żyje w cieniu swojego brata, a wszyscy się do niego zbliżają, bo chcą się dostać do Masona. Czego ja kompletnie nie rozumiem. Logan jest rozrywkowy, zabawny i troskliwy. Czego jeszcze oni potrzebują? Masona traktują jak jakąś legendę. Ludzie go szanują. Dziewczyny chcą się z nim przespać. A faceci chcą być jak on. Dlaczego? Nie ma w nim nic nadzwyczajnego. Nie mógł mnie do siebie przekonać - uważam, że momentami wręcz był nieobecny. Szczerze liczę na to, że w kolejnych częściach się nieco otworzy. Nie jestem do końca pewna czy lubię Nate'a. Niby ochrania Samanthe, ale raczej nie robi tego bo chce tylko robi to ze względu na Masona. A skoro jesteśmy przy jego relacji z Masonem, odrobinę mnie ona przerażała. Nie lubię też tego, że przez niego Logan czuł się odcięty od ekipy. Pojawiła się także nowa postać - Heather. Świetna dziewczyna. Jest dokładnie taka jaka była na początku Samantha. Być może dlatego ją tak bardzo polubiłam. I zdecydowanie widzę ją w związku z Loganem. Oboje zasługują na szczęście.

Zdecydowanie wolę ten tom od poprzedniego. Nadal sporo się działo, ale było tego zdecydowanie mniej - co moim zdaniem było na plus, można było się chociaż połapać co się dzieje dzieje. Książka wciąż przypomina seriale młodzieżowe, w których dramaty nie mają końca. Z czego w gruncie rzeczy jestem bardzo zadowolona, bo nie ma się przy czym nudzić. Tak jak wskazuje tytuł książki - wszystko w tej części skupiło się na rodzinie. Nie tylko na tej, którą wiążą więzy krwi. W końcu Sam, Mason, Logan tworzyli razem rodzinę, a jej częścią był dodatkowo Nate, a teraz jeszcze Heather. Przejdźmy do największego problemu w tym tomie - ANALISE. To właśnie przez nią Mason i Samantha nie mogli nacieszyć się swoim związkiem. Wdech i wydech. Samo pisanie o tej kobiecie sprawia, że dostaję białej gorączki. Ona jest SZALONA. Tak bardzo mnie wkurzała, że momentami musiałam robić sobie przerwy w czytaniu, bo nie chciałam rzucić książką o ścianę. Z resztą James i Helen nie byli od niej lepsi. Co jest nie tak z rodzicami w tej serii? Nie pojmuję dlaczego tak bardzo przeszkadzał im związek Masona i Sam? Oni wszyscy po prostu potrzebują jakiejś opieki specjalistycznej. Robili z igły widły, raniąc przy tym swoje dzieci. A na dodatek światło dzienne ujrzały wszystkie okropne fakty dotyczące Analise. Nie wiem jakim cudem Samantha dawała radę żyć pod jednym dachem z takim potworem. Chociaż lepszym pytaniem byłoby - dlaczego ktokolwiek pozwolił jej żyć z tak bezwzględną matką? Na całe szczęście Sam zyskała nową rodzinę i zawsze będzie mogła na nich liczyć. Teraz Samantha będzie musiała się zmierzyć tym co ją czeka w nowej szkole.Przypuszczam jednak, że to nie będzie dla niej takie proste, bo już ma mnóstwo wrogów, którzy czekają by jej dopiec. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu. To zapewne będzie jedna, wielka DRAAAMA. Czyli coś co lubię.

“- Wszystko będzie dobrze. 
- Obiecujesz? - Obiecuję. 

Przy pierwszej części napisałam, że jeżeli lubicie książki, w których sporo się dzieje, a dramaty nie mają końca, to książka będzie dla was idealna. To samo mogę powiedzieć przy "Fallen Crest: Rodzina".

Za egzemplarz bardzo dziękuje

czwartek, 3 maja 2018

Bracia Slater: Kane/Aideen - L.A Casey


Tytuł: Kane/Aideen
AutorL.A Casey
Wydawnictwo: Kobiece
Trzeci tom pikantnej serii o gorących braciach Slater

Aideen Collins to ognista dziewczyna, która potrafi postawić na swoim. Dorastała bez matki wśród samych mężczyzn, dlatego od zawsze umiała walczyć o swoje. To jedyna osoba, która umie postawić się Kane’owi Slaterowi i powiedzieć, co tak naprawdę o nim myśli.

Kane Slater to typ szorstkiego faceta, który nie przepada za ludźmi. Nikt go dobrze nie rozumie, a niektórzy się go boją z powodu blizn, które pokrywają jego twarz i ciało. Rozkoszuje się ich strachem i wie, że dzięki temu nikt nie będzie chciał go bliżej poznać.

Chociaż Aideen i Kane nie mogą się ze sobą dogadać, to obydwoje potrzebują się nawzajem, aby przetrwać. Aideen jest jedyną osobą, która mu się przeciwstawia, a on jest jedynym mężczyzną, który zna jej sekrety. Kiedy Kane ciężko choruje, Aideen otocza go opieką. Wkrótce okaże się, że los chce okrutnie z nich zadrwić, gdy z przeszłości powraca najgorszy demon, który go ściga.

Czy Kane znajdzie w sobie tyle siły, aby ochronić najbliższych i pokonać dawne lęki?

Kane pragnie Aideen. Kane bierze to, co chce.

Naprawdę ciężko jest napisać recenzję, kiedy nie wiesz co możesz zdradzić, a czego nie powinnaś. Postaram się, żeby jednak była ona wolna od ważnych spoilerów. Trzeci tom Braci Slater. Nie mogliście usłyszeć jak głośno krzyczałam, kiedy ta książka trafiła w moje ręce, ale uwierzcie mi na słowo - to był naprawdę głośny krzyk. Książka zaczyna się w momencie, w którym zakończyła się "Keela". Dziewczyny dla żartów postanawiają zrobić testy ciążowe, z których później wynika, że jedna z dziewczyn jest w ciąży. Niestety powstaje małe zamieszanie i testy zostają wymieszane przez co nie wiadomo o którą z dziewczyn chodzi. Cóż.. okładka "Aideen" nie jest zbyt subtelna i zdradza czytelnikom, kto zostanie szczęśliwą mamuśką. Pod koniec książki drugiej jesteśmy również świadkami przerażającej sytuacji z udziałem Kanego. I chociaż wcześniej on i Ado nie potrafili się ze sobą komunikować i bez przerwy sobie dogryzali, to właśnie ta sytuacja zbliży ich do siebie oraz oczywiście informacja, że oboje niedługo zostaną rodzicami. Kane bardzo mi zaimponował swoją dojrzałością i taką trochę wrażliwością. Już nie będę pisać o jego miłości i oddaniu wobec braci, bo oni wszyscy to w sobie mają, oni wszyscy się o siebie troszczą. W skrócie K to po prostu potężny facet z wielkim sercem. Ado jest moją ulubioną dziewczyną ze wszystkich. Piękna, mądra i niezależna kobieta, która zawsze stawia na swoim. Ma czwórkę braci, o których troszczy się równie mocno, jak Kane o swoich. Byłam pod wrażeniem zmiany, która zaszła w Keeli. Ze słodkiej, niewinnej rudowłosej dziewczyny zamieniła się w petardę z ciętym języczkiem. Podobało mi się to.

“- Co moje, to twoje. 
- To działa tylko po ślubie. 

Wiecie, ja mam ogromny problem z wybraniem swojego ulubiona brata. To tak jakby zapytać matkę, które dziecko jest jej faworytem. Niby odrobinę bardziej wolę Aleca, ale K też jest niesamowicie wyjątkowy, a nawet Nico ma swoje momenty. Aczkolwiek jedno wiem na pewno. To właśnie "Kane" jest moją ulubioną częścią ze wszystkich książek z serii. Można zauważyć, że ta pozycja odrobinę różni się od swoich poprzedniczek. Przede wszystkim zniknął wątek z udziałem Marco - za to pojawia się nowe niebezpieczeństwo. Niezmiernie się cieszę, że autorka postanowiła wprowadzić nowy wątek kryminalny przez co historia została nieco odświeżona i zrobiła się niezwykle ciekawa. Tak jak w poprzednich częściach poznawaliśmy przeszłość Nico oraz Aleca, tak teraz poznajemy przeszłość Kanego. Dowiadujemy się w jaki sposób nabył wszystkie swoje blizny (które są widoczne na okładce) i co musiał robić, aby chronić swojego młodszego brata. Relacja Kane'a i Aideen była bardzo realna. Rozumiecie mnie? Chodzi o to, że nie była przekombinowana. Musieli nauczyć się wielu rzeczy i zrozumieć pewne sprawy, żeby dojść do tego miejsca, w którym się znaleźli pod koniec książki. Czyli dokładnie tak jak jest w prawdziwym życiu.

“Twoje blizny są piękne. Ty jesteś piękny. 

Jestem zachwycona tymi krótkimi nowelami w Braciach Slater. Chociaż uważam, że można by to było jakoś połączyć, ale nie mogę narzekać, bo te książki są naprawdę miłym dodatkiem. Gdyby przyszło mi wybierać, która jest moją ulubioną, to bez wahania wskazałabym na "Aideen". Ta książka nie mogła być bardziej zabawna. Wydarzenia w książce mają miejsce kilka tygodni po tym jak zakończyła się poprzednia część. To zakończenie było niezwykle zaskakującej, ale było także miłą niespodzianką dla rodziny Slaterów, gdyż do domu powraca bardzo bliska im osoba. Ado i Kane nadal są w szczęśliwym związku i czekają na narodziny swojego maleństwa, które powinno przyjść na świat już niebawem. Tymczasem rodzina Slater cieszy się z powrotu bardzo bliskiej im osoby, która nieoczekiwanie Przyznaje się, że czytałam "Aideen" już jakiś czas w temu w oryginale i ta część wyjątkowo utkwiła mi mocno w pamięci. W szczególności zapamiętałam ostatnie sceny i tego zaklinacza dzieci. Alec i Nico tworzą razem świetny duet. Moja reakcja na ich wspólną scenę była dokładnie taka sama co reakcja Ado. Zrozumiecie mnie, jak przeczytać tę pozycję. Ale skoro już jesteśmy przy Aleku, to umówmy się - wszyscy potrzebujemy kogoś takiego jak on w swoim życiu. "Alec płakał wczoraj, gdy dowiedział się, że KFC zmieniło swoje menu". Mistrz nad mistrzami. Ta nowelka jest naprawdę świetnym uzupełnieniem historii Aideen i Kanego. Teraz czekam na książkę o losach Rydera i Branny, żeby móc dowiedzieć się, jak ich relacja dalej się potoczy. W ich związku doszło do kilku zmian, ale co te zmiany spowodowało? Na odpowiedź na to pytanie musimy poczekać do kolejnej części.

Na świecie żyje siedem milionów ludzi, a ja toleruję tylko jedenastu z nich. 

Lee nigdy nie zawodzi. Ona idealnie potrafi wymieszać dramat, humor, romans i stworzyć świetną książkę. "Kane" i "Aideen" dodatkowo sprawili, że jeszcze bardziej nie mogę się doczekać serii o Braciach Collins. To oznacza więcej mojej 'sassy girl' Aideen, a co za tym idzie - więcej Kanego i braci Slater. Ale zanim pierwsza książka z tej serii trafi w moje ręce, to najpierw poczekam na moje kolejne dziecko - Rydera, który ma zostać wydany jeszcze w tym roku. YAAAAAS. Dziękuje.


Za egzemplarze serdecznie dziękuje