środa, 25 lipca 2018

"Jesteś moim światłem" - Glines Abbi

Tytuł: Jesteś moim światłem
Autor: Abbi Glines
Wydawnictwo: Pascal
Seria: The Field Party
Małe amerykańskie miasteczko, troje przyjaciół z dzieciństwa i miłosne rozterki.

Willę, Brady’ego i Gunnera łączy coś więcej niż tylko przyjaźń…

Willa nie pozwala nikomu zbliżyć się do siebie. Nie potrafi wymazać z pamięci złych decyzji, które podjęła w przeszłości. Dziewczyna nieustannie walczy o wybaczenie rodziny. Brady był kiedyś najlepszym przyjacielem i miłością z dzieciństwa Willi. Teraz wszystko się zmieniło. Gunner, szkolna gwiazda futbolu o narcystycznym charakterze, nie dba o nikogo oprócz siebie… z wyjątkiem Willi, którą rozumie jak nikt inny.

Gdy tajemnice wychodzą na jaw, dawni przyjaciele z dzieciństwa muszą stawić czoła prawdzie…


Czas na drugi tom z serii "The Field Party". Nie byłam największą fanką pierwszego tomu i nie wiedziałam nawet czy chce kontynuować czytanie tej serii, ale podjęłam się tego i no cóż.. tyle z tego, że drugi tom był lepszy. Kiedy Willa była małą dziewczynką ona, Brady i Gunner byli najlepszymi przyjaciółmi. Niestety w wieku dwunastu lat Willa musiała się przeprowadzić. Jednak po kilku latach zmuszona jest wrócić do Lawton. Po powrocie nawiązuje znajomość z dawnymi znajomymi, ale nic już nie jest takie samo, oni nie są tacy sami, a dodatkowo Willa skrywa pewną tajemnicę.

Willa wraca do Lawton z pewnym bagażem. Już na początku dowiadujemy się, że została wyrzucona z domu przez swoją matkę i od teraz zmuszona jest zamieszkać ze swoją babcią. Maggie (bohaterka poprzedniej części) zauważa, że Willa ma w swoich oczach ten sam ból, który miała kiedyś ona. Nawet Gunner i Brady zaczynają dostrzegać, że ich przyjaciółka z dzieciństwa nie jest tą samą, wesołą dziewczynką, którą była kiedyś. Co takiego się wydarzyło? To już pozostawiam wam do odkrycia. Gunner i Brady są najlepszymi przyjaciółmi odkąd byli dziećmi. Kiedyś do ich grupki należała również Willa. Na początku była dla nich zwykłą kumpelą, ale czym starsi byli tym coraz inaczej zaczęli ją postrzegać. Nie chcąc, żeby jakaś dziewczyna poróżniła ich przyjaźń, zawarli pakt - żaden z nich nigdy nie będzie jej chłopakiem. Ale nie musieli się o to martwić, bo niedługo później Willa wyjechała. Po kilku latach wraca i od razu wpada w oko dwóm dawnym przyjaciołom. Tylko, że Brady ma dziewczynę, a Gunner boi się zaangażować. Czy któremuś się uda zdobyć jej serce? Wyjątkowo większość bohaterów przypadła mi go gustu. Jedyną znienawidzoną przeze mnie postacią jest Rhett. Jak najlepiej go opisać? Rozpieszczony gówniarz. Jestem prawie pewna, że po przeczytaniu trzeciego tomu będę nienawidzić go jeszcze bardziej i jeszcze gorzej będą go nazywać.


"Nigdy nie będę szczęśliwy bez ciebie. Ty jesteś moim szczęściem.. 

Jak można stwierdzić po opisie książki mamy tutaj do czynienia z trójkątem miłosnym. Spokojnie, na całe szczęście nie jest to typowy trójkąt w stylu "nie wiem z kim chce być i którego kocham". Willa skończyła z osobą, która pasowała do niej idealnie i rozumiała ją jak nikt inny. Przeszłość Willi jest jednym z głównych wątków tej książki, ale za nim wszystko wychodzi na jaw widzimy z jak poczuciem winy zmaga się dziewczyna. Jeżeli mnie zapytacie, to odpowiem, że niepotrzebnie. Dlatego też cieszę się, że po tych wszystkich przeżyciach otrzymała wsparcie i miłość. Jednakże w książce przedstawiona jest również historia Gunnera i jego szalonej, chorej rodzinki i to właśnie ona mnie najbardziej zainteresowała. Dla samego Gunnera cała sytuacja nie była przyjemna, mnie to jednak w pewnym momencie zaczęło bawić, bo czułam się jakbym oglądała telenowele. Było to trochę niezbyt realistyczne i zbyt absurdalne, ale wciąż czytało się dobrze. Nadal brakuje mi dawnego stylu Abbi Glines i ubolewam nad tym, że z NA przerzuciła się na YA. Kiedyś świetnie potrafiła pokazać relację bohaterów, a teraz bardzo ciężko jest nawiązać z nimi więź. Nie jestem również usatysfakcjonowana zakończeniem. Nawet nie wiem w jaki sposób mam je opisać, bo było zupełnie nijakie, napisane w taki sposób, jakby miała nastąpić kontynuacja losów tych bohaterów. Liczę na to, że w trzecim tomie pojawi się o nich jakaś wzmianka.

Czy polecam wam tę książkę? 

Jeżeli byliście zachwyceni pierwszym tomem, to śmiało możecie sięgnąć po ten. A pozostali niech sami zadecydują aczkolwiek nie będzie to najlepsza książka jaką przeczytacie.  

piątek, 13 lipca 2018

Adam - Agata Czykierda-Grabowska

Tytuł: Adam
Autor: Agata Czykierda-Grabowska
Wydawnictwo: OMG Books
Adam nie zaznał w życiu szczęścia. Po trudnym dzieciństwie i tragicznej śmierci matki trafił do domu tymczasowego, żeby doczekać osiemnastych urodzin. Później miał być zdany sam na siebie, sam stawiać czoła swoim lękom, koszmarom i niebezpieczeństwu, od którego nikt nie mógł go uchronić. 

Nie spodziewał się, że los postawi na jego drodze dziewczynę o zielonych oczach i wielkim sercu, które czuje zbyt mocno. Nie wiedział, że ona także skrywa bolesną tajemnicę, której dotychczas nikomu nie wyjawiła. Nie mógł przewidzieć, że zrodzi się między nimi miłość – czysta i młodzieńcza, ale też namiętna i obezwładniająca. 
Miłość, która uratuje ich na tysiąc różnych sposobów.

Jestem jedną z tych osób, która rzadko sięga po twórczość polskich autorów. Po prostu jak się człowiek kilka razy sparzy, to później ciężko próbować raz jeszcze. Ale dałam szansę Pani Agacie dlatego, że kiedyś bardzo spodobała mi się jej książka "Jak powietrze". Adam jest napisany z punktu widzenia bezimiennej głównej bohaterki (swoją drogą nie jestem jej największą fanką). Jest to młoda dziewczyna, która ma problemy. Jej problemem jest głównie fakt, że czuje zbyt mocno. Zatrzymajmy się przy jej uczuciach. W pewnym momencie miałam wrażenie, że trochę dramatyzuje. Czuje się niekochana przez matkę. Może nie miałabym z tym takiego problemu gdyby autorka przedstawiła więcej i konkretnych sytuacji, które to ukazują. A skoro już jesteśmy przy matce.. to zdecydowanie nie polubiłam rodziców bohaterki. Nie podobał mi się sposób w jaki traktowali Adama, jakby był intruzem albo zarażał śmiertelną chorobą. A on potrzebował jedynie odrobinę wsparcia i miłości. Przyjedźmy zatem do mojej ulubionej postaci - ADAMA. Kiedy tylko cała jego historia wyszła na jaw ciężko było uwierzyć, że tyle okropnych rzeczy może przydarzyć się jednemu i to tak młodemu człowiekowi. Niezwykle wrażliwy młodzieniec, który ma momenty słabości, ale jak upadnie to wstaje i walczy dalej. Mimo swojego braku sympatii wobec głównej bohaterki, to bardzo lubiłam jej relację z Adamem. Z początku bardzo niewinna przyjaźń a jednocześnie bardzo intensywne przyciąganie. A później bolesna a zarazem piękna miłość. 

“Widzę dziewczynę, bez której ktoś kiedyś nie będzie potrafił żyć. 
I boję się.. I boję się, że tym kimś będę ja. 

Czy jest to emocjonalna książka? Z całą pewnością. Historia Adama i to co go spotkało było niesprawiedliwe, niezwykle okrutne i łamiące serce. To właśnie ze względu na postać Adama ta książka w jakiś sposób mi się spodobała, ale niestety miałam problem z całą resztą. Całość nie była dla mnie zbyt rzeczywista. Zakładam, że autorka chciała stworzyć baśniowy - magiczny klimat, ja tego nie kupuje. Może gdyby pojawił się wątek nadprzyrodzony, to bym była bardziej przekonana? Drugim moim problem jest wątek samookaleczenia się. Nie podoba mi się sposób w jaki został on przedstawiony. To było coś na zasadzie "Cześć. Jak ci minął dzień? A tak przy okazji tnę się". Nie wiem, może autorka chciała pokazać, że właśnie nikt nie zwraca na to uwagi i nie próbuje temu zapobiec? A jeżeli chodzi o te pozytywne rzeczy. Jestem wdzięczna autorce za ukazanie wrażliwości Adama. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z książką, gdzie to mężczyzna roni łzy. Pani Agata pokazała, że facet również może płakać, nie ma w tym nic złego, to nie sprawi, że stanie mniej męski i to także nie świadczy o jego słabości.

"Adam" ma dla mnie kilka minusów, ale jestem zadania, że skoro coś nie spodobało się mnie nie oznacza to, że nie spodoba się wam. Jeżeli tylko jesteście fanatykami baśniowych klimatów. Delikatnego, niewinnego romansu - to możecie śmiało sięgnąć po tę pozycję.


Za egzemplarz serdecznie dziękuje 

piątek, 6 lipca 2018

"Bossman" - Vi Keeland

Tytuł: Bossman
Autor: Vi Keeland
Wydawnictwo: Kobiece
Reese nie wywarła dobrego wrażenia na świeżo poznanym facecie, który udzielił jej reprymendy na korytarzu jednej z nowojorskich restauracji. Ona relacjonowała nieudaną randkę przyjaciółce, a on zwrócił jej uwagę, że to niestosowne i zaoferował jej kilka randkowych porad.

Wściekła Reese wróciła do stolika, ale nie mogła oderwać wzroku od seksownego nieznajomego, który, wszystko na to wskazywało, także był na randce. Arogancki przystojniak najwyraźniej postanowił zabawić się kosztem Reese, ponieważ przysiadł się do stolika dziewczyny i odegrał przed nią i jej partnerem rolę przyjaciela z dzieciństwa.

Kiedy wieczór się skończył, Reese myślała, że już nigdy więcej nie zobaczy tego pewnego siebie faceta. Nie spodziewała się, że mężczyzna, który zwrócił jej uwagę, to Chase Parker,

jeden z najbogatszych ludzi w Nowym Jorku i… jej nowy szef.

Zakazany związek z seksownym szefem jeszcze nigdy nie był tak gorący!


Mam problem z opisem tej książki. Czytając go wyobrażałam sobie książkę typu "Piękny Drań", no wiecie taką, w której szef jest totalnie złośliwym i wymagającym gburem, główni bohaterowie na każdym kroku uprzykrzają sobie dzień w pracy aż w końcu uświadamiają sobie, że niesamowicie ich do siebie ciągnie. Na całe szczęście (naprawdę jestem za to wdzięczna) Bossman nie jest typowym biurowym romansem. 

Reese i dupek.. ekhem Chase Parker poznają się w dość nietypowy sposób. Ona przez telefon relacjonuje przyjaciółce nieudaną randkę, na której właśnie jest i prosi ją o pomoc, a on udziela jej reprymendy, ale ostatecznie sam postanawia jej pomóc. Uwielbiam silne żeńskie charaktery, a Reese jest właśnie taką postacią. Młoda, inteligentna kobieta, która zawsze stawia na swoim. Jest zabawna i niesamowicie wyrozumiała. Skoro nie jest to typowy biurowy romans, to oznacza tylko jedno - Chase nie jest typowym szefem - draniem. W rzeczywistości był dość uroczy i od razu skradł moje serce. Jest bardzo pewny siebie i bezpośredni. Reese przez jakiś czas nazywała go 'dupkiem' i pod pewnymi względami właściwie nim był, ale raczej w ten humorystyczny sposób niżeli złośliwy. Chciałam tutaj docenić Tallulah czyli brzydką kicie. Ten kot był HITEM i chociaż bardzo mnie bawiły wypowiedzi głównych bohaterów na temat wyglądu tej kotki, a zwłaszcza komentarz Chase'a: "na żywo jest jeszcze brzydsza", to jednak na jej miejscu już dawno bym ich ugryzła.

“- Eee.. Trzymasz rękę na moim tyłku.
- Naprawdę? Ona chyba ma własny rozum” 

Z książkami Vi Keeland mam różnie. Są takie, których nie lubię i najchętniej bym o nich zapomniała, ale są również te, które z całego serca uwielbiam i właśnie do nich należą m.in Egomaniac i teraz również Bossman. Boosman zawiera dla mnie dwie istotny rzeczy: intensywną chemię między głównymi bohaterami i świetny humor. Chemia pomiędzy Chasem a Reese była niewiarygodna i to już od pierwszych stron. Aczkolwiek dla mnie najlepszą częścią tej książki był jej humor. Wzajemne docinki czy te zmyślone Chase'a (przyjaciel z dzieciństwa, kuzyn, przyszywany kuzyn) to było wręcz komiczne. A oprócz rozdziałów z punktu widzenia Reese pojawiło się także kilka rozdziałów z punktu widzenia Chase'a. Jednakże w głównej mierze dotyczyły one jego przeszłości, tego co wydarzyło się siedem lat wcześniej. Swoją drogą była to dość smutna historia (ale nie jakoś super łamiąca serce), była bardzo mądrze poprowadzona i niezbyt przesadzona. Bossman jest przykładem słodkiego, zabawnego oraz seksownego romansu z którym warto spędzić wakacje. 

I Chase?? 





                  Za egzemplarz dziękuje