piątek, 6 lipca 2018

"Bossman" - Vi Keeland

Tytuł: Bossman
Autor: Vi Keeland
Wydawnictwo: Kobiece
Reese nie wywarła dobrego wrażenia na świeżo poznanym facecie, który udzielił jej reprymendy na korytarzu jednej z nowojorskich restauracji. Ona relacjonowała nieudaną randkę przyjaciółce, a on zwrócił jej uwagę, że to niestosowne i zaoferował jej kilka randkowych porad.

Wściekła Reese wróciła do stolika, ale nie mogła oderwać wzroku od seksownego nieznajomego, który, wszystko na to wskazywało, także był na randce. Arogancki przystojniak najwyraźniej postanowił zabawić się kosztem Reese, ponieważ przysiadł się do stolika dziewczyny i odegrał przed nią i jej partnerem rolę przyjaciela z dzieciństwa.

Kiedy wieczór się skończył, Reese myślała, że już nigdy więcej nie zobaczy tego pewnego siebie faceta. Nie spodziewała się, że mężczyzna, który zwrócił jej uwagę, to Chase Parker,

jeden z najbogatszych ludzi w Nowym Jorku i… jej nowy szef.

Zakazany związek z seksownym szefem jeszcze nigdy nie był tak gorący!


Mam problem z opisem tej książki. Czytając go wyobrażałam sobie książkę typu "Piękny Drań", no wiecie taką, w której szef jest totalnie złośliwym i wymagającym gburem, główni bohaterowie na każdym kroku uprzykrzają sobie dzień w pracy aż w końcu uświadamiają sobie, że niesamowicie ich do siebie ciągnie. Na całe szczęście (naprawdę jestem za to wdzięczna) Bossman nie jest typowym biurowym romansem. 

Reese i dupek.. ekhem Chase Parker poznają się w dość nietypowy sposób. Ona przez telefon relacjonuje przyjaciółce nieudaną randkę, na której właśnie jest i prosi ją o pomoc, a on udziela jej reprymendy, ale ostatecznie sam postanawia jej pomóc. Uwielbiam silne żeńskie charaktery, a Reese jest właśnie taką postacią. Młoda, inteligentna kobieta, która zawsze stawia na swoim. Jest zabawna i niesamowicie wyrozumiała. Skoro nie jest to typowy biurowy romans, to oznacza tylko jedno - Chase nie jest typowym szefem - draniem. W rzeczywistości był dość uroczy i od razu skradł moje serce. Jest bardzo pewny siebie i bezpośredni. Reese przez jakiś czas nazywała go 'dupkiem' i pod pewnymi względami właściwie nim był, ale raczej w ten humorystyczny sposób niżeli złośliwy. Chciałam tutaj docenić Tallulah czyli brzydką kicie. Ten kot był HITEM i chociaż bardzo mnie bawiły wypowiedzi głównych bohaterów na temat wyglądu tej kotki, a zwłaszcza komentarz Chase'a: "na żywo jest jeszcze brzydsza", to jednak na jej miejscu już dawno bym ich ugryzła.

“- Eee.. Trzymasz rękę na moim tyłku.
- Naprawdę? Ona chyba ma własny rozum” 

Z książkami Vi Keeland mam różnie. Są takie, których nie lubię i najchętniej bym o nich zapomniała, ale są również te, które z całego serca uwielbiam i właśnie do nich należą m.in Egomaniac i teraz również Bossman. Boosman zawiera dla mnie dwie istotny rzeczy: intensywną chemię między głównymi bohaterami i świetny humor. Chemia pomiędzy Chasem a Reese była niewiarygodna i to już od pierwszych stron. Aczkolwiek dla mnie najlepszą częścią tej książki był jej humor. Wzajemne docinki czy te zmyślone Chase'a (przyjaciel z dzieciństwa, kuzyn, przyszywany kuzyn) to było wręcz komiczne. A oprócz rozdziałów z punktu widzenia Reese pojawiło się także kilka rozdziałów z punktu widzenia Chase'a. Jednakże w głównej mierze dotyczyły one jego przeszłości, tego co wydarzyło się siedem lat wcześniej. Swoją drogą była to dość smutna historia (ale nie jakoś super łamiąca serce), była bardzo mądrze poprowadzona i niezbyt przesadzona. Bossman jest przykładem słodkiego, zabawnego oraz seksownego romansu z którym warto spędzić wakacje. 

I Chase?? 





                  Za egzemplarz dziękuje

8 komentarzy:

  1. Pomimo, że nie często sięgam po tego typu książki to z każdą kolejną recenzją jestem coraz bardziej do niej przekonana.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio nie mam ochoty na tego typu książki, więc aktualnie sobie odpuszczam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj nieee.... Tego typu książki nie są dla mnie. W ogóle ostatnio na rynku pojawia się multum pozycji tego typu, zawsze, jak wchodzę do księgarni, to wita mnie goła klata jakiegoś faceta (na okładce, oczywiście).
    https://literatkakawy.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mamy bardzo podobną opinię, zarówno o autorce, jak i samej książce :P "Bossman" było fajne :D
    weronikarecenzuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogólnie jakoś średnio przepadam za romansami (kolokwializm, ale niech tam), więc książki tej autorki nieszczególnie mnie interesują.
    Ale jeżeli lubisz lekkie powieści, to z całego serducha mogę Ci polecić "Księcia w wielkim mieście" - świetna książka :D
    Pozdrawiam ciepło :)
    Niekulturalna Kasia

    OdpowiedzUsuń
  6. średnio przepadam za takimi ksiązkami
    pozdrawiam
    jeszczerozdzial.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń