poniedziałek, 9 października 2017

"Dance, Sing, Love. Miłosny układ" - Layla Wheldon



 Tytuł: Dance, Sing, Love. Miłosny układ
Autor: Layla Wheldon
Wydawnictwo: Editio Red

⭐️⭐️⭐️⭐️

Livia Innocenti jest zawodową tancerką. Razem z zespołem robi show podczas koncertów i teledysków największych gwiazd muzyki. James Sheridan jest topowym piosenkarzem, bożyszczem fanek i ulubieńcem portali plotkarskich. Spotykają się w Rzymie w czasie wspólnego tournée po Europie. Livia szybko przekonuje się, że woda sodowa uderzyła młodemu celebrycie do głowy. Nikt jej tak nie wkurza na próbach, jak arogancki i egoistyczny James. Na dodatek choreografia przewiduje kilka utworów w ich wykonaniu w duecie. Początkowo nie potrafią się dogadać i nawzajem się ignorują, jednak serca nie da się oszukać, nie na dłuższą metę. Czy będzie to szczęśliwy układ? Jakie role przyjdzie im wspólnie zatańczyć w tej historii?

Podążanie za głosem serca nie zawsze jest takie proste, jak się wydaje, i nie zawsze słuszne. Czasem kierowanie się rozumem jest najlepszą drogą, bo miłość, zamiast uszczęśliwiać, potrafi sprawiać ból. Zatrać się w historii pełnej pasji, pożądania, zwrotów akcji i gorących rytmów.
Słyszałam o tej książce wszędzie, widziałam zdjęcia praktycznie na każdym portalu społecznościowym. Wszyscy ją czytali i polecali. Ja się długo zmagałam sięgnięciem po tę książkę, bo nie wyobrażałam sobie czytania o tańcu. Wtedy dowiedziałam się, że książka należy do polskiej autorki - nie było odwrotu, musiałam po nią sięgnąć. W końcu nie tak często polscy autorzy urzekają serca czytelników.


"Podobno doceniamy coś, dopiero jak to stracimy. Tak samo jest z ludźmi. Rozumiemy, jak bardzo są dla nas ważni, gdy musimy pozwolić im odejść."

Livia Innocenti to młoda, energiczna dziewczyna, która zarabia robiąc to co kocha. Innocenti tańczy w filmach, w teledyskach, a teraz ma szansę wyruszyć w trasę ze sławnym piosenkarzem, Jamesem Sheridanem. Kiedy wszystkie koleżanki z zespołu tanecznego są nim zachwycone, Liv jako jedyna uznaje go za aroganckiego i zbyt pewnego siebie. Z początku nie potrafią się ze sobą dogadać, ale chcąc czy nie, są skazani na swoje towarzystwo. Z biegiem czasu między nimi powstaje seksualne napięcie, któremu obydwoje ulegają.

"- Uspokój się ty cholerna kobieto!
- Puszczaj mnie, ty seksowny szantażysto!"

Książka przypadła mi do gustu i spodobał mi się pomysł na historię. Nawet nie miałam problemu z tym, że Layla bardzo okroiła wątek z tańcem i śpiewem. Tutaj moim największym utrapieniem byli główni bohaterowie. Nie wiedziałam czy ich kochać czy nienawidzić. Na tym świecie nie istnieje skala, która określałaby poziom ich głupoty i naiwności. 

To może zacznijmy od Liv, bo w jej kwestii mam mieszane uczucia. Na początku darzyłam ją wielką sympatią. Dziewczyna, która spełniła swoje marzenia, nigdy się nie poddaje i ma swoje zasady. Później jej postać obróciła się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Jak to możliwe, że ta tancereczka, która wydawała się być taka silna i twardo trzymała się swoich przekonań, stoczyła się na dno? Z jednej strony autorka zrobiła tutaj coś fajnego, pokazała co miłość potrafi zrobić z człowiekiem i w jaki sposób ludzie sobie radzą ze złamanym sercem. A zaś z drugiej, Livia doprowadzała mnie do szaleństwa. Zachowywała się jak masochistka, może to jest zbyt mocne określenie, ale w końcu ona sama wracała po więcej.


James, to dla mnie typowy samiec alfa, któremu pieniądze i sława uderzyły do głowy. Już bym nawet zrozumiała jego niezbyt przyjazny stosunek do pracowników, ale to jak traktował Liv przechodziło ludzkie granice. Można by to było usprawiedliwiać tym, że wcale się nie krył z faktem, że darzy uczuciami kogoś innego, ale czy to jest powód żeby słownie upokarzać kobietę? W tamtym momencie miałam ochotę wyciągnąć go z tej książki i skopać mu tyłek. 

Czyli tak podsuwając. Głównie bohaterowie niemiłosiernie mnie irytowali, co było plusem i minusem. Dzięki nim z każdym rozdziałem towarzyszyły mi różne emocje od radości do złości. W "Dance, Sing, Love. Miłosny układ" przez cały czas się coś działo, w jednej przenosiliśmy się w różne miejsca, w jednej chwili byliśmy w Stanach Zjednoczonych, a zaraz później w Londynie. Nadal jestem oniemiała po zakończeniu, które Layla nam zafundowała. Pozostało mi czekać do 2018 roku żeby wiedzieć co będzie dalej.

1 komentarz:

  1. Nigdy nie lubiłam książek tego typu. Post ciekawy i zachęcający. Kto wie może kiedyś sie skuszę ;)

    bejbuss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń